JRK VLOG #082
Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej w cenie jest bycie "normalnym". Po pierwsze, ponieważ będąc normalnym wyróżniamy się od tych wszystkich ludzi starających się być wyjątkowi. Po drugie dlatego, że naprawdę odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach taki normalny człowiek ze zbilansowanym życiem to rzadkość.
Równowaga?
To nie jest tak, że ja mam teraz ochotę dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Chociaż w sumie to mam. :) Chodzi mi o to, że coraz trudniej jest w dzisiejszych czasach spotkać ludzi, którzy są w miarę normalni. W sensie takim, że
★ mają poukładane życie,
★ nie mają żadnego problemu w żadnym rejonie tego życia.
I uprawiają sport, i zdrowo się odżywiają, i mają dobre relacje w rodzinie, i normalnie traktują współpracowników w pracy.
Lecz idąc dalej, normalność może się też przejawiać w umiejętności (lub też jej braku) myślenia logicznego i przewidywania najbliższych konsekwencji swoich słów i czynów.
Napisz do mnie SMS
Przykład z dzisiejszego poranka: próbuję wyjechać z domu, zepsuła mi się brama, nie mogłem jej otworzyć z pilota. Otworzyłem ją ręcznie, wyjechałem i od razu zadzwoniłem do dwóch serwisów bram, które w okolicy operują, żeby sprawdzić, czy mogą mi pomóc.
Jeden pan powiedział mi:
no dobrze - ale w poniedziałek.
No ale ja bym wolał dzisiaj albo jutro (był piątek). No to mówi:
No to wie pan co, teraz nie mam jak zapisać, to niech Pan do mnie zadzwoni o 16:00.
No to ja mu mówię:
Proszę pana, dziwi mnie taka prośba w dobie kiedy może pan sobie wpisać przypominajkę do telefonu. Proszenie mnie, klienta, żebym do Pana zadzwonił jest bez sensu. Niech Pan sobie zapisze i do mnie oddzwoni o 16:00.
No ale ja nie mam jak, niech pan do mnie zadzwoni.
No to rozłączyłem się i zadzwoniłem do innego serwisu, bo nie będę dzwonić do ludzi, jak sobie nie potrafią zapisać w telefonie przypominajki. Pewnie w takim razie tej bramy też nie naprawią wcale albo słabo naprawią. Szkoda czasu na takie relacje "biznesowe".
I w drugim serwisie, już trochę bardziej profesjonalnie komunikowali, ale jak przyszło co do czego - czyli do tego, żeby się umówić, to pan mówi
dobrze, jak najbardziej, możemy się umówić na jutro, na 8:30.
Ja, uradowany: świetnie, podam panu adres!
Nie nie nie, bo mnie nie ma przy laptopie. Niech mi Pan wyśle SMS z adresem.
Ja (facepalm): nie wyślę panu SMS, bo jadę samochodem. Nie zaryzykuję wypadku wysyłając panu SMS w trakcie jazdy.
No i tu na szczęście serwisant wybrnął z sytuacji, bo powiedział:
dobrze to ja do pana za pół godziny oddzwonię i zapiszę sobie szczegóły.
I to jest super, to jest profesjonalnie poprowadzona komunikacja.
Dlaczego nie traktujesz klienta normalnie?
Interesuje mnie jednak dlaczego takie dialogi jeszcze wciąż mają miejsce?! Czy ci ludzie nie są w stanie się zastanowić nad bezpośrednimi konsekwencjami swoich czynów? Czy nie widzą różnicy między normalnym potraktowaniem klienta a działaniem mającym na celu wyłącznie swoją własną wygodę usługodawcy?
Oczywiście rozumiem, że wygodniej jest poprosić klienta o SMS niż samemu się wysilić i zapisać informację, bo wtedy piknie "samo" w telefonie i już mamy wszystkie informacje, nie trzeba nic przepisywać. Tylko, że problem polega na tym, że w takiej relacji to klientowi ma być wygodnie, a nie usługodawcy.
To jest coś, co u mnie leży w sferze normalności, i byłoby mi zwyczajnie głupio poprosić kogoś
słuchaj wyślij mi SMS.
Sam sobie wszystko zapisuję - tekstowo albo głosowo (nagrania lub transkrypcja automatyczna). W większości przypadków przypominam o rzeczach moim współpracownikom, bo mam wszystkie rzeczy pozapisywane.
Byłoby mi głupio powiedzieć klientowi, od którego zaraz za usługę wezmę konkretne pieniądze
Niech Pan do mnie zadzwoni o 16:00 i najlepiej niech mi Pan wyśle SMS - niech Pan pilnuje, żebym ja nie zapomniał.
Dlatego często mówię, że w Polsce jeśli chodzi o user experience jest jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. I bardzo się cieszę, bo mnie ten temat pasjonuje i będę komentował te zmiany. Regularnie. A kierunek tych zmian jest jeden i nie da się ich zatrzymać - będzie coraz lepiej!